wtorek, 10 czerwca 2014

Pierwsza strzyga


Adam

     Dwie dusze. Jedno ciało.
Moje myśli eksplodują niczym bomba pod wpływem emocji.
     - Dlaczego?! - z mojej piersi wydarł się rozdzierający krzyk. Upadając na kolana przywołałem jej uśmiech. Miała tyle energii. Pamiętam kiedy zabrałem ją na spacer po ogrodzie. Cały czas milczałem nie wiedząc co powiedzieć. Ona jednak nie zważając na to przytuliła się do mnie. Ten jeden gest przekonał mnie jak bardzo nie chcę jej zranić. Kiedy stała pod fontanną a w jej włosach tańczyły kropelki wody nie mogłem oderwać od niej wzroku. Była jak anioł.
     Ja... zraniłem ją.
     - Nie zadręczaj się tym. Przecież i tak zginie.- szepnął Christian
    - Zamknij się!- wrzasnąłem.-To, że jestem na ciebie skazany nie daje ci prawa decydowania za mnie. Ja wcale nie chcę jej ranić.- szepnąłem z przekonaniem.
     - Wiesz, że nie mam wyboru. Dostałem zlecenie „z góry”.- wysyczał głos w mojej głowie.-
Jej los jest przesądzony. Mam ją dostarczyć Panu.
     - Ona nie jest zabawką. Nie możesz jej zmusić.-
warknąłem.-
Nie pozwolę ci.
     - Zrobię to co do mnie nal… Ty ją kochasz.-
nie odpowiedziałem -Jakie to żałosne. Zniżasz się do tak prymitywnych uczuć jak miłość. Mogłem to przewidzieć. Sam muszę się tym zająć.- westchnął demon i przejął kontrolę nad moim ciałem.

 

Christian

     Jakie to proste. Wystarczy przejąć kontrolę i zamyka się jak pudełko.
Pobiegłem śladami tych żałosnych bachorów. Jak śmieli sprzeciwić się mnie. Panu tego domu. Przepełniony gniewem ruszyłem w stronę lasu. Przez tego durnia Adama nie zauważyłem, że ta głupia dziewucha ma klucz uniwersalny. Teraz muszę łazić za nią niczym pies gończy tropiący zwierzynę.
     Głupcy pewni myślą, że mają czas bo jest dzień. Tyle, że ja nie jestem zwyczajną strzygą. Ja jestem pierwszy ze wszystkich to ode mnie pochodzą te nędzne stworzenia. Nieudane podróbki oryginału. Wściekłym krokiem prułem przez las.
     Po kilku godzinach dostrzegłem światło między drzewami.

 

Adam

    Moja historia jest zagmatwanym żałosnym światkiem papieru ulatującym z wiatrem. Kiedyś byłem człowiekiem. Najsłabsze ogniwo w rodzinie. Poprosiłem spadającą gwiazdę o siłę. Bym mógł pokazać ojcu, że nie jestem nic niewarty.
     Zostałem oszukany.
Gwiazda wskazała mi drogę do gwiezdnego pyłu. Nie dbałem o konsekwencje. Zabrałem ze sobą rodzinę i wyruszyłem na pustynię. Za nami poszło jeszcze jedenaście rodzin z wioski. Nie znaleźliśmy pyłu tylko źródło. Każdy napił się z niego, a następnego dnia obudzili się jako moroje. Tylko ja jeden stałem się dampirem. Przeklinając swój los chciałem za wszelką cenę być jeszcze silniejszy. Nie zważając na konsekwencje zszedłem pod ziemię w poszukiwaniu pyłu. Okazało się, że pyłu strzeże jakiś starzec, który żądał odpowiedzi na jedno pytanie.
     -  Czy twoje intencje są czyste?- spytał wskazując na mnie swoją laską. Ogarnęła mnie złość. W przypływie emocji zabiłem go. Przepełniła mnie chciwość. Zagarnąłem pył dla siebie. Jednak zamiast nagrody spotkała mnie kara. Gwiazdy rzuciły na mnie klątwę. W mojej duszy zagnieździł się demon. Christian. Gdy przejmował moje ciało stawałem się naprawdę okropnym potworem. Żniwiarzem. Z powodu egoizmu i samotności zacząłem tworzyć strzygi. Chciałem stworzyć sobie rodzinę. Strzygi jednak odwróciły się ode mnie i szerzyły zło na świecie. Ja natomiast zaszyłem się w ogromnej rezydencji ciesząc się samotnością aż demon dostał zlecenie.
     Przyprowadź mi wybrańca. Chcę mieć go przy swoim boku. Zrób to zanim synowie światła pokrzyżują nam plany - przekaz był dość jasny. Ma to zrobić, albo zginie.
     Zadanie wyznaczył mu sam Mrok pan ciemności.