piątek, 13 marca 2015

Czarna podnieta

???
     Ciche szepty strun trącanych palcami rozbrzmiewają echem po pustej przestrzeni.
Nie chcę więcej uciekać.
Nie chcę cierpieć.
Nie chcę więcej widzieć twarzy patrzących na mnie z pogardą.
Nie chcę także płakać. To oznaka mojej słabości.
Nie jestem słaba.
Nigdy już nie będę.
Choćbym miała zedrzeć sobie skórę z rąk, zdejmę te kajdany. Odrzucę wszystko co mnie zatrzymuje. Będę wolna.
Zabiję każdego kto wejdzie mi w drogę.
Czuję bicia serc wszystkich ludzi, których darzę nienawiścią. Słyszę ich szepty. Kłębią się wokół mnie. Zaciskają szpony wokół mojej szyi. Duszę się. Ten okropny smród zgnilizny wpełza przez szczeliny w ścianach.
Zapomniałam spalić ciała.
     - Chyba zaczęły się rozkładać. - moją twarz wykrzywił morderczy uśmiech.
Uczta zaraz się zacznie. Nóż idealnie wpasował się w uścisk mojej dłoni. Pod ścianą cicho pobrzękiwały łańcuchy. Szlochy i błagania o życie.
Żałosne.
Ohydne.
Bezcelowe działania.
Odrzuciłam nóż w kąt i złapałam za ciężką obsydianową kosę, która lśniła od szkarłatnych kropel krwi spływających po krętych wzorach na jej powierzchni. Oblizałam jej brzeg.
Cóż za cudowny smak.
Moje mętne spojrzenie powędrowało do właściciela owej cudownej krwi.
    - Ciebie nie zabiję. – moje palce spoczęły na jego podbródku.- Masz cudowne oczy. – czerwone jak zachód słońca oczy wpatrywały się tępo w sufit nade mną . - Ciebie zabiorę ze sobą…jesteś taki pyszny.

    Rozkazałam umieścić go w najlepszej z komnat gościnnych. Teraz mogłam zająć się tym co robiłam wcześniej.
Czyste krótkie cięcia powodowały, że ofiara natychmiast mdlała.
    - Nuda.- odrzuciłam kosę, złapałam za bicz z czarnej skóry i powędrowałam w przeciwną stronę.
Zbliżyłam się cicho do czarnowłosego mężczyzny.
    - Dzisiejszej nocy będziesz krzyczeć dla mnie.- wyszeptałam mu do ucha.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz