Krople rosy spływały po źdźbłach trawy i wsiąkały w ziemię. Promienie słońca prześwitywały przez korony drzew i muskały delikatnie kielichy rozkwitających róż. Na środku ogrodu stała biała altanka. Po jej ściankach wspinały się róże w odcieniu krwistej czerwieni. Kamienna ścieżka rozwidlała się i prowadziła w głąb ogrodu do oczka wodnego pełnego złotych rybek. Cudna woń kwiatów roznosiła się po całym ogrodzie. Na klombie rosły białe lilie, których woń mieszała się z zapachem kwiatów wiśni i róż tworząc bajeczną mieszankę. Zrzuciłam buty i zanurzyłam stopy w miękkiej trawie. Tristan puścił moją dłoń i przyciągnął mnie do siebie. Zbliżył usta do mojego policzka a jego ciepły oddech łaskotał mnie w szyję.
- Jesteś taka piękna.- mruknął mi do ucha. Okręcił sobie wokół palca kosmyk moich włosów i odwrócił głowę a jego wzrok spoczął na moich ustach. W jego czarnych jak węgle oczach czaił się dziwny zielony błysk. Może to tylko zieleń trawy odbija się w jego oczach. Nagle jego dłoń zsunęła się niżej na moje pośladki. Poczułam się dziwnie jakby to nie był Tristan, ale przecież miałam go przed sobą.
- Przestań.- szepnęłam odpychając go. Posłał mi zdziwione i zawiedzione spojrzenie.
- Myślałem, że jesteś zainteresowana rzucałaś mi takie gorące spojrzenia nad stołem w jadalni.- wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Chwileczkę coś mi tu nie pasuje. Tristan w jadalni siedział obok mnie a nie na przeciwko i uśmiecha się rzadko, lekko podnosząc kąciki ust. Tak zdecydowanie coś to śmierdzi. Cofnęłam się i potknęłam o kamień. Upadłam w trawę wzburzając tumany kurzu.... nie kurzu tylko popiołu. Spojrzałam w stronę Tristana a jego oczy zabłysły na sekundę jadeitowym blaskiem. Jęknęłam z przestrachem. Jego brwi wygięły się w górę. Nagle z jego twarzy zaczęły odpadać płaty skóry ukazując gołą czaszkę. Zaśmiał się straszliwym głosem i szarpnął mnie do góry. Cały ogród natychmiast zmienił swój wygląd. Liście spadły z drzew zmieniając się w popiół. Woń kwiatów stała się smrodem zgnilizny. Oczko wodne pełne było krwi a altanka zmieniła się w zrujnowaną kupę desek przeżartych przez korniki. Dopiero po chwili dotarła do mnie bolesna prawda. Znalazłam się w piekle. Tristan był tylko iluzją a teraz za pomocą iluzji ogród zamienił się w pobojowisko. Za rękę trzymał mnie trup. Krzyknęłam przeraźliwie i wyszarpnęłam rękę z uścisku kościstej dłoni, która pod wpływem mojej silnej reakcji rozsypała się na kawałki.
- Choć ze mną.- zaskrzeczał trup wyciągając drugą rękę w moją stronę.
- Idź do diabła.- warknęłam i z całej siły przyłożyłam mu w tę kościstą mordę. Jego czaszka ze straszliwym hukiem roztrzaskała się o mur, a reszta ciała rzuciła się na mnie. Z krzykiem przerażenia puściłam się biegiem w stronę drzwi do posiadłości. Wbiegając po schodach wpadłam na Mysz.
- Jak chodzisz kretynko.- warknęła w moją stronę. Zastanowiłam się czy nie porzucić jej na pastwę truposza, ale jednak złapałam ją za rękę i pociągnęłam za sobą. Usłyszałam jej krzyki sprzeciwu i po chwili krzyk przerażenia. Rzuciła się do drzwi swojego pokoju i zamknęła je z trzaskiem. Usłyszałam jeszcze jak zastawia je czymś. wbiegłam po schodach na drugie piętro i ruszyłam na koniec korytarza do swojego pokoju. Tuż przed drzwiami trup złapał mnie za kostkę i przewrócił na ziemię. Odwróciłam się na plecy i kopnęłam go w żebra. Wpadł na ścianę ale za chwilę podniósł się z powrotem. Wstałam i zatrzasnęłam za sobą drzwi pokoju. Rzuciłam się do szafy i zastawiłam nią drzwi. Spod szafy wydobyły się tumany kurzu. Oparłam się o nią i odetchnęłam z ulgą. Nagle o drzwi coś się obiło.
Truposz próbuje przebić się przez moje barykady.- przemknęło mi przez myśl. Obróciłam się w stronę okna i zamarłam. W miejscu szafy były drzwi. Szafa poruszyła się i trzaski ustały. Odczekałam pięć minut i odetchnęłam z ulgą. Na korytarzu słyszałam zrzędliwe krzyki Myszy, która żaliła się, że będzie miała odciski po bieganiu w szpilkach. Nie odsunęłam nawet szafy gdyż zaintrygowały mnie te tajemnicze drzwi. Położyłam dłoń na klamce i pociągnęłam. Zamki zatrzeszczały i drzwi ustąpiły ukazując...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz