sobota, 3 maja 2014

Plan ucieczki

Droga Alice
     Jestem szczęśliwa, że nic ci nie jest. Twój mały przyjaciel zdołał pokazać nam drogę do ciebie. Jest tylko jeden mały problem. Nie możemy dostać się do twierdzy, w której się znajdujesz. Za duże prawdopodobieństwo, że zostaniemy przyłapani i On (tak wiem o nim) zabierze was tam gdzie nigdy was nie znajdziemy.
     Musisz znaleźć sposób aby się stamtąd wydostać niepostrzeżenie. My zajmiemy się resztą. Niestety teraz nastanie zima. Śnieg oznacza dla nas zgubę. Pozostawimy ślady. Musimy zaczekać do wiosny.
Mam nadzieję, że nic ci się nie stanie przez ten czas.
Lucy

     Niemożliwe mam czekać całe trzy miesiące na ratunek. Co ja będę tu robić. Nagle naszła mnie szalona myśl.
     - A może po prostu nauczę się panować nad swoją mocą?- zastanowiłam się - Czy to coś da? Zdecydowanie tak.
Tak więc postanowione. Przez następne tygodnie uczyłam się pod czujnym okiem Christiana wraz z innymi panować nad sobą. Przedmioty jak na zawołanie stawały przede mną w ogniu.  Później przyszła kolej na wodę. Christian miał rację potrafiłam panować nad wszystkimi żywiołami. Jednak najlepiej pracowało mi się z ogniem. Podczas obiadu Mysz obraziła mnie więc z odkręciłam kran i nakierowałam strumień wody na nią. Wyglądało to niesamowicie. Woda płynęła w powietrzu z łazienki przez korytarz i kuchnię aż do salonu by wylądować na kunsztownie ułożonej fryzurze Myszy.
      Tristan rozpracował wreszcie co go blokowało. Nauczył się tak jak ja podpalać przedmioty, zapalać się na zawołanie, a nawet tworzyć kulę ognia, którą można było ciskać we wrogów.
    
  Pewnego dnia wyszliśmy na dwór, brnęliśmy przez skrzypiący śnieg. Odciągnęłam Mysz na bok szepnęłam jej do ucha.
     - Rozruszamy tych leniuchów? - spojrzała na mnie pytająco, ale się zgodziła.  Razem stworzyłyśmy ogromne lodowisko pośrodku ogrodu. Usiadłam na ławeczce. Uniosłam stopę odzianą w strasznie ciężkie buciory. Machnęłam ręką i podeszwa buta natychmiast okryła się lodem. Namalowałam palcem w powietrzu wzór i stworzyłam płozy łyżew.
     Wywołałam tym niemałe zamieszanie. Każdy z obecnych poddał się temu zabiegowi i po chwili lodowisko zapełniło się śmiejącymi się parami dampirów.
     - Dziękuję ci - usłyszałam głos Christiana tuż przy swoim uchu.
     - Ależ to nic takiego.
     - Sprawiłaś, że znów się śmieją. Ostatnio bardzo ciężko pracowali przyda im się trochę rozrywki. -
ścisnął moją rękę po czym się oddalił. Ten facet mnie zadziwia. Po chwili ktoś wziął mnie pod rękę i pociągnął na środek lodowiska. Odwracając się zobaczyłam szeroki uśmiech Tristana. Mknęliśmy po lodzie omijając roześmiane Bonnie i Clementine prowadzające się pod rękę z Aeronem i Loganem. Mysz kręciła piruety z Lorenem. Chyba po raz pierwszy widziałam jej uśmiech. Gdy się uśmiechała jej twarz rozjaśniała się. Muszę przyznać, że gdyby nie udawała Królowej Śniegu mogłabym się z nią zaprzyjaźnić.
    
  Później przyszły lekcje z powietrzem. Potrafiłam utrzymać przeróżne przedmioty w powietrzu . Tworzyłam małe tornada porywające papiery z biurek. Gdy zaczęłam pracować z ziemią rozwalałam ściany, tworzyłam tunele ciskałam kamieniami. Jednak najlepszym okazał się duch. Potrzebowałam do tego wielu godzin medytacji, ale udało mi się coś osiągnąć. Gdy tylko wystarczająco się skupiłam z moich pleców wyrastały anielskie skrzydła ze złoto białymi piórami takimi jak w moich włosach. Potrafiłam panować nad umysłem innej osoby. Wtłaczaj ej swoje myśli sprawiać żeby myślała, że są jej. Nakłaniać ją do zrobienia czegoś  czego nigdy by nie zrobiła. Nawet do morderstwa.


Nastała wiosna. Czas wtajemniczyć innych  w mój plan. Ścisnęłam klucz wiszący na mojej szyi i zaprowadziłam wszystkich do lustra. Tylko po drugiej stronie mogliśmy spokojnie porozmawiać. 

1 komentarz: