niedziela, 23 marca 2014

Blask

     - Tristan?- spytałam zdziwiona. Na jego twarzy zobaczyłam ten drwiący uśmieszek. Tak zdecydowanie to był on. Czarne oczy i niesforne włosy opadające na bladą twarz. Tylko jego ubranie nie pasowało do wszystkich innych. Miał na sobie czarne dżinsy i skórzaną kurtkę, a wszyscy wokół nosili stroje z innej epoki - tak szczerze to jakby przeniosłam się w inną epokę przechodząc przez lustro. - A ty tu skąd ?
     - Skarbie sama mnie zaprosiłaś.
     - Mówiąc „tu” nie miałam na myśli balu ty kretynie.- syknęłam mu do ucha. Spiął się i spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem.
     - Ali ty też przeszłaś przez lustro?- spytał zaskoczony.
     - Jak to „ty też”?
Rozejrzał się i nachylił do mojego ucha. Poczułam jego ciepły oddech na skórze.
     - Za szafą w moim pokoju były drzwi, a za nimi schody, więc poszedłem na górę. Za ścianą - którą trzeba było tylko lekko popchnąć - stało lustro - tyle że tyłem. No i przychodzę tu kiedy zechcę.
Rozdziawiłam usta ze zdziwienia. Otrząsnęłam się po chwili.
     - Wiesz może jak się stąd wydostać?- spytałam posyłając mu proszący uśmiech - bynajmniej mam taką nadzieję.
     - Jasne.- powiedział i pociągnął mnie za sobą.

     Zrzuciłam buty i zanurzyłam stopy w trawie rozkoszując się jej delikatnym dotykiem. Brnąc poprzez morze kwiatów skierowałam się ku fontannie. Porośnięta różami wyglądała jak z bajki. Na niebie jasno świecił księżyc otulając wszystko dookoła delikatną mgiełką srebrzystego blasku. Kwiaty pochylały swe kielichy w niemym ukłonie oddając cześć nocy. Trawa wyciągała swe źdźbła chcąc uchwycić magię spływającą w blasku. Tristan złapał nie za rękę i ze śmiechem wciągnął do wody. Korony drzew pochylały się nad małą sadzawką ukrytą w ogrodzie, a my jak intruzi wtargnęliśmy do ogrodu rozbijając okalającą go bańkę ciszy. Plusk wody, której delikatny dotyk chłodził skórę roznosił się echem gnany wiatrem.
     Przemoknięta usiadłam na brzegu, a obok mnie Tristan. Spojrzałam mu w oczy, które skrzyły się odbijając światło gwiazd. To jakbyś zamknął galaktykę w szklanej kuli, która gdy tylko nią potrząśniesz rozświetla się milionem świateł. Patrząc w jego piękne oczy zapragnęłam go pocałować, a on jakby czytając mi w myślach pochylił się do mnie i złożył na moich ustach delikatny jak płatek róży pocałunek.
    Przesunął ręką po moim policzku i pocałował mnie jeszcze raz tylko bardziej pożądliwie. Oderwaliśmy się od siebie ciężko dysząc. Złapał mnie za rękę i pochylił się do mojego ucha.
    - Mam nadzieję, że ci się podobało, bo teraz już musimy wracać.
Wstał pociągając mnie za sobą. Wyciągnął rękę z mojego uścisku i zanurkował pod wodą. Patrzyłam za nim nie wiedząc co mam robić. Po chwili wynurzył się spod wody.
    - Nie karz mi na siebie czekać.- krzyknął rozbawiony i zanurzył się z powrotem.
Wskoczyłam do wody i podpłynęłam do Tristana, który pokazał mi ruchem głowy, że mam płynąć za nim. Na samym dnie leżało lustro i wpłyną w nie znikając. Ruszyłam w jego ślady i przepłynęłam przez lustro. Stanęłam po drugiej stronie i spojrzałam na swoje ubranie. Całkiem normalne. Dotknęłam włosów. Też w porządku. Odetchnęłam z ulgą i zobaczyła rozbawienie na twarzy swojego towarzysza.
     -Co cię tak śmieszy.- prychnęłam w jego stronę.
    - Nic takiego- szepnął i kopnął w panel za lustrem, który uskoczył w bok. Zasalutował mi i zniknął za ścianą pozostawiając mnie samą. Zauważyłam, że nie jestem wcale mokra co mnie wielce uszczęśliwiło.
Zeszłam do „swojego pokoju” i ze zdziwieniem zauważyłam, że na pościeli leż pamiętnik. Może zostawiłam go tam w pośpiechu. Spomiędzy kartek wysunął się kawałek papieru. Sięgnęłam po niego i zdziwiłam się gdy zobaczyłam, że to wiersz.

Nocą

Stojąc nad brzegiem jeziora
Patrząc w blade lico księżyca
Otoczona mgłą jak blada zmora
Stała piękna młoda dziewczyna

Obok stał jej kochanek
Szepcząc jej słowa delikatne jak mech,
Wręczając jej z gwiazd utkany wianek
A w oddali słychać było jego delikatny śmiech

Głęboka ciemna toń
Słowa niosące się echem
Dziewczyna płacząca nad brzegiem
I wiatr muskający ją na pociechę

Podszedł do niej kochanek
Otarł jej łzy z policzka
Musnął rękami wianek
I szepnął jej słów kilka.

Ukochana moja
Gdybyś tylko chciała zobaczyć mnie jeszcze raz
Gdyby tylko dotknęła wody dłoń twoja
Ujrzała byś mnie jeszcze raz
Na zawsze

Dziewczyna spojrzała mu głęboko w oczy
I roniąc jeszcze więcej łez
Odepchnęła go do siebie szepcząc
Kocham cię

Jej rozdarta dusza krzyczała
Jej złamane serce krwawiło
Wiedziała, że nie może zostać
Choć wszystko w nim ją kusiło

To był koniec ich miłości
Jego dusza musiała stąd odejść
Zawsze były jakieś reguły
I nie można ich było obejść

Uklękła na piasku
Patrząc na jego ducha
Zdjęła ze skroni wianek
I rzuciła do wody w dziennym blasku


Usłyszała jego krzyk
Zobaczyła jak rozpada się w świetle
Już na zawsze będzie wolna
A jego krzyk echem będzie się niósł na wietrze.

3 komentarze:

  1. Piękne *.* Jak ty to pięknie piszesz xD
    Twój blog jest super <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudo, wciągnęła mnie twoja historia :)
    Dostajesz ode mnie nominację Libster Award (szczegóły na http://bilet-wstepu-do-serca.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń