*
Świszczący oddech który wypuszczała z płuc natychmiast zmieniał się w parę szybującą ku górze aby tam rozpłynąć się i zmieszać z powietrzem. Pod jej butami skrzypiał śnieg kiedy w szaleńczym biegu brnęła przez zaspy. Białe płatki śniegu opadały na jej jasne włosy. Cel był już blisko. Ulica Quick Road jest tuż za rogiem- myśli szaleńczo gnały próbując dogonić zmęczone ciało.- Numer domu 14, nie nie... 13. Odchyliła niepewnie zawiniątko tulone w ramionach aby choć ostatni raz ujrzeć maleńką twarzyczkę swojego dziecka.
Odgłosy pogoni były coraz bliżej. Huk wystrzału z broni palnej odstraszył nawet ptaki. Kobieta obejrzała się za siebie. Niedaleko zobaczyła postać swojej młodszej siostry pochylającej się nad ciałem martwej strzygi z błyszczącym w świetle latarni sztyletem w jednej ręce i pistoletem w drugiej.
- Biegnij Isabel- krzyknęła i kobieta ruszyła biegiem do celu. Słyszała jeszcze za sobą odgłosy walki. Wystrzały z pistoletu powarkiwania strzyg i wojownicze okrzyki jej siostry.
Po kilku minutach znalazła się pod drzwiami wysokiej kamienicy. Wchodząc na schody ucałowała swój skarb i ułożyła koszyczek pod drzwiami razem z dwoma listami. Nadusiła dzwonek i ukryła się w cieniu pobliskiego dębu aby zobaczyć czy dobrze robi oddając swoją córkę właśnie tej rodzinie. Czy ją zechcą?
Po chwili w drzwiach pojawiła się szczupła kobieta. Z jej ust wydarł się cichy okrzyk. Za nią w drzwiach stanął mężczyzna. Kobieta wzięła koszyczek rozejrzała się po okolicy i zabrała go do środka.
Na dębie pod , którym stała Isabel był jeden uschły liść, który tak wytrwale opierał się podmuchom zimnego wiatru i śniegu.
Jej myśli błądziły wokół dziecka, które oddała. Będziesz jak ten samotny listek przetrwasz najgorsze aby później spotkało cię to lepsze.
Odchodząc spod domu tych ludzi rozejrzała się wokół by sprawdzić czy nigdzie nie czają się strzygi. Ruszyła ulicą aby dotrzeć do samochodu ukrytego pomiędzy kamienicami dwie ulice dalej.
Wychodząc za róg ujrzała swój samochód okryty czapą śniegu. A obok niego ciało swojej siostry.
- Alice, nie.- wykrzyknęła a z jej oczu mimowolnie popłynęły łzy. Ruszyła biegiem w jej stronę.
Nagle jakaś ciemna postać pchnęła ją na pobliski mur. Jęknęła cicho. I osunęła się pod ścianę. Przed oczami migały jej czarne plamki.
Wysoka postać złapała ją za szyję i przydusiła do ściany.
- Gdzie ona jest?!- wycharczała jej prosto w ucho prześladowczyni.-Gdzie dziewczynka?!
- Nie ma jej tu, w tym mieście, w tym kraju a co najśmieszniejsze na tym kontynencie. - wykrztusiła.-Nie znajdziesz jej.
- Zobaczymy.- warknęła i upuściła Isabel na śnieg by potem zrobić sobie ucztę ze świeżej krwi brutalnie odebranej. Bo taka smakowała najlepiej.
Nigdy cię nie dostaną moja malutka.-pomyślała kobieta zanim umarła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz