Noc była chłodna. Ścieżki oświetlał blask księżyca sprawiając, że wyglądały nieziemsko. Jak droga ku wieczności.
Wymknęłam się z pokoju, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Nie mogłam spać dręczyły mnie koszmary. Przemknęłam niepostrzeżenie omijając strażników na nocnej warcie. Wiatr muskał moją zmęczoną twarz. Spoglądając w gwiazdy rozmyślałam jakby to było gdybym była jedną z nich. Jedną z wielu spoglądających z wyższością na nędzny ludzki żywot.
Nigdzie nie widziałam strażników więc usiadłam na ławce i spoglądałam w księżyc. Nagle z rozmyślań wyrwały mnie czyjeś przyspieszone kroki. Zerwałam się z ławki i ukryłam za drzewem. Któraś ze strażniczek biegła z jakimiś papierami, pewnie do dyrektorki. Nie zauważyła mnie. Była zbyt zajęta przeglądaniem papierów i próbą uniknięcia spotkania z podłożem.
Gdy tylko zniknęła wyszłam z za drzewa i ruszyłam biegiem do dormitorium. Idąc korytarzem starałam zachowywać się jak najciszej. Strażnicy mieli bzika na punkcie bezpieczeństwa więc lepiej żeby mnie nie przyłapali. Stałam na rogu korytarza. Rozglądałam się wokoło szukając najmniejszej oznaki ich obecności. Było cicho, zbyt cicho. Tylko się nie denerwuj. Powtarzałam sobie te słowa jak mantrę. W pewnej chwili coś trzasnęło i usłyszałam trzepot skrzydeł. Strasznie się przestraszyłam i zdenerwowałam. O nie. Nie nie nie. Tylko nie to.
Na szczęście zapłonęła tylko moja prawa dłoń. Próbowałam ją jakoś zakryć. Nagle rozległ sie przenikliwy gwizd. Usłyszałam kroki. Zbliżały się. Nie miałam gdzie się ukryć, więc wyjrzałam za róg. Ktoś na mnie wpadł wydając okrzyk zaskoczenia.
- Hej co ty tu robisz Ali. - szepnął zaskoczony.
- Noah to ty.
- Pewnie, że ja. A teraz pozwolisz, że zabiorę cię ze sobą.
Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę, z której przyszłam.
- Czemu.
- Goni mnie zgraja strażników. Będę miał straszne kłopoty gdy mnie znajdą razem z tobą poza dormitorium w nocy.
Już nie opierałam się tylko brnęłam za Noahem przez egipskie ciemności które nas otaczały. Wbiegliśmy w pierwszy korytarz z prawej. Mr. N otworzył kluczem pierwsze napotkane drzwi.
- Skąd masz klucz?- nauczyciele nie dawali uczniom kluczy nawet do zamknięcia za nimi klasy.
- To klucz uniwersalny dostałem go od kuzyna. - spojrzałam na niego pytająco. Westchnął - Ojciec jego kolegi jest czarownikiem. Stworzył kilka kluczy otwierających każde drzwi także takie bez dziurek. Później ci wytłumaczę. Dobrze?- potaknęłam mu ruchem głowy.
Zamknął drzwi za sobą i wsunął klucz do kieszeni. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Zasłonięte okna, więc co daje światło? Spojrzał na mnie i szturchnął mnie łokciem pokazując na moją dłoń. W odpowiedzi wzruszyłam ramionami i zacisnęłam dłoń w pięść. Wzięłam głęboki oczyszczający oddech i moja ręka przestała się palić.
- Czad. - usłyszałam szept Noaha.- Umiesz to powtórzyć Noro?
- Co konkretnie?
- No zapalić się.- spojrzałam na swoje dłonie.
- Nigdy na zawołanie. Zapalam się kiedy się wściekam lub denerwuję, albo jeszcze kiedy indziej. - machnęłam ręką.
- Musisz nauczyć się nad tym panować.- przerwał na chwilę - Umiesz zapalić coś oprócz siebie?
- Chyba obiekt na który nakierowuję swoje emocje. Ale muszę go dotknąć.
- Poszli sobie.- powiedział nagle.
Złapałam go za ramię - Dzięki Mr. N.
- Nie ma za co Ali.- Posłał mi pokrzepiający uśmiech i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Może naprawdę powinnam nauczyć się panować nad ogniem, który we mnie płonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz